Coroczny festiwal zorganizowany przez naszą lokalną szkołę średnią, którego celem jest połączenie muzycznych wysiłków szkół podstawowych, zaprezentowanie zespołów młodzieżowych i zebranie finansowego wsparcia dla wybranych instytucji charytatywnych.
Wielka uroczystość, ogrom przygotowań i z rozmachem zaprezentowany koncert. I do tego wszystkiego wspaniała pogoda, słońce i dobre humory. Dla głodnych zaproponowano grilla z dodatkami, a na deser kawę z wyborem ciast i kolorowych babeczek. Spragnieni ochłody mogli kupić zimne puszki wielorakich napojów z wielkich koszy napełnionych lodem. Dla dzieci była wata cukrowa, lizaki i inne słodycze. O nic więcej nie możny było poprosić. Wszystkie możliwe zachcianki zostały spełnione na tym piknikowym festiwalu muzyki. Obsługiwali i pomagali uczniowie straszych klas i większość grona pedagogicznego. Jak miło było kupić hamburgera przygotowanego przez pana wicedyrektora, a później gorący napój od pani z angielskiego. Oczywiście bilety przy wejściowej bramie sprzedawali pani i pan od matemtyki.
Festiwal rozpoczął się o 17:30, czyli o dobrej porze bo dzieci zdążyły już wrócić ze szkoły, przebrały się i z radościł przygotowały do wyjścia. Ci, którzy brali udział w występach musieli pozostać w swoich mundurkach szkolnych aby dumnie za kilka godzin reprezentować swoją szkołę.
Na ogromnym trawniku szkolnym, połączeniu chyba kilku boisk, rozłożonych było setki koców, leżaków, krzeseł, parasolek. Kolorowo. Znaleźliśmy miejsce i na nasze tobołki. Wszyscy w dobrych humorach, sąsiedzi z koca obok uśmiechnięci, ci po prawej częstują ciasteczkami, a ci po lewej zagadują miłą rozmową. Jakbyśmy byli już połączeni jakąś magiczną nitką, znali się od lat i właśnie dzisiaj wpadli na siebie po kilkudniowej przerwie... A to tylko muzyka ….wspólna muzyka naszych dzieci tak pozytwnie na wszystkich wpłynęła i omotała tą czarodziejską atmosferą.
Odbyły się pokazy taneczne i przedstawienie dramatyczne. Były śpiewy solowe przy akompaniamencie pianina i gitary. Odbyły się recitale gitarowe i samba grupowa.
Na zakończenie tego piknikowego koncertu miał miejsce występ chóru. I to jakiego chóru! 500 małych śpiewaków z naszych lokalnych i trochę oddalonych szkół podstawowych. Każda szkoła ustawiona była razem, więc po kolorach i logo łatwo można było rozpoznać kto reprezentował jaką szkołę. Dzieci takie dumne, że występują, uśmiechmięte od ucha do ucha. Tak głośno śpiewały, że chyba po drugiej stronie miasta można było jeszcze delektować się tymi głosikami. Muzkę grała orkiestra z zapraszającej szkoły średniej. Mój syn też muzycznie wspierał orkiestrę. Słychać ich było wszystkich ale widać orkiestry nie było. Tłum 500 śpiewających maluchów przysłonił orkiestralnych muzyków. Ale im nie było przykro. Są starsi i mądrzejsi i już rozmieją, że nie zawsze trzeby być widzianym, aby zostać usłyszanym.
Scena była wysoka i na dodatkowym jeszcze podwższeniu, aby wszyscy mieli szansę obejrzeć swoje śpiewające pociechy, a nie tylko ich posłuchać. Ten chór zrobił wielkie wrażenie nie tylko swoją ogromnością ale faktem, że przecież te dzieci musiały wcześniej poćwiczyć razem, ktoś musiał je przywieźć tutaj na próby. Ile czasu i pracy włożyło wiele osób w ten piętnastominutowy występ. Ale było warto!
Koncert zbliżył i połączył ze sobą różne grupy naszego miasteczka. Według angielskich reklam staliśmy się jedną rodziną miejskiego ośrodka edukacyjnego.
A miłe wspomnienia pozostaną przynajmniej do następnego roku, kiedy znowu przyjdziemy na kolejny piknikowy koncert.
Commentaires