top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraOla Englander - Botten

Szkolny pokaz tańców


Występ w drugiej połowie października, czyli wcześnie bo jeszcze przed przerwą „half term” (jest to jednotygodniowa przerwa w każdym z trzech semestrów, mniej więcej po pierwszych sześciu tygodniach nauki). Nauczyciele nie mieli zbyt dużo czasu aby przygotować układy taneczne na ten występ, a tym bardziej pomóc jeszcze dzieciom z najmłodszej, siódmej klasy, w aklimatyzacji w nowej szkole.


Wiem od Julii, że większość występów była zaaranżowana przez panie od wychowania fizycznego. Było też kilka pokazów indywidualnych i w małych grupach przygotowanych przez same uczennice. W szkole odbywają się również dodatkowe zajęcia taneczne dla dzieci z najmłodszych klas. Cały poprzedni semestr Julia ćwiczyła układ na ten pokaz w piątki w klubie szkolnym. Niestety zajęcia klubu w tym toku zostały przeniesienie na czwartki, a ten termin niestety kolidował z innymi, ważniejszymi zajęciami i Julia nie mogła już uczęszczać na próby. Było jej bardzo przykro. Pozostały przynajmniej tańce na lekcji wychowania fizycznego więc ból był lekko ukojony.


Podczas występów widać było od razu kto, nie tylko uwielbia tańczyć, ale kto rozwija swoje taneczne i gimnastyczne pasje w profesjonalnych szkołach i klubach. Widać było, kto lubi tańczyć i dlatego się stara, a komu nie zależy ale musi tam być. Od razu można też było wyłapać kto się bardzo stresuje i boi sceny, lub też boi się występu przed dużą grupą rodziców.


Ale co mnie uderzyło tym razem to duma rodziców. Otoczona byłam przez ludzi pracujących, pewnie część ich nawet nie miała czasu aby wrócić do domu po pracy, byli w strojach ich codziennych zawodów, czy to biurowych, szpitalnych, robotniczych czy też bardziej manualnych. Wszyscy byli dumni. Nie jedna łezka zakręcała się w oku. Widząc takich dumnych rodziców sama czułam ukłucie w serce.

Ponieważ moje dzieci od zawsze rozwijały swoje pasje muzyczne, to potrafiłam obiektywnie patrzeć na występy mojej córki, na starania jej koleżanek i na całe zespoły próbujące koordynować wspólne ruchy na scenie pod dyktando rytmu muzyki. Było chaotycznie i często przypadkowo w tych układach, ale też bardzo przyjemnie. Prawdziwych talentów wyłapałam tylko garstkę, ale satysfakcji z oglądania pokazów i słuchania muzyki miałam bardzo dużo. Na pewno za rok też chętnie pójdę na te występy.

Comentários


bottom of page