top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraOla Englander - Botten

Nie całkiem mały szczeniaczek


Nasz piesek! Nareszcie! Długie rozmowy przez telefon i kilkanaście wysłanych emaili. Sytuacja okazała się nietypowa, a przynajmniej nietypowa dla mnie.


Piesek, Luna jest Rumunką. Zyła sobie gdzieś swobodnie i szczęśliwie na łonie natury razem ze swoją rodziną. Pewnego dnia, dwóch braci Luny uciekło a mała psia dziewczynka została razem ze swoją mamą i trójką pozostałego rodzeństwa złapana przez hycla. Kochana psia mama nie chciała opuścić czworga dwumiesięcznych maluchów i razem z nimi została pochwycona i przewieziona na miejsce docelowego zabijania zwierząt.


Nie wiemy jak się dokładnie potoczyły sprawy po dowiezieniu psów na miejsce, ile przykrych i stresujących momentów musiały przeżyć te psy. Nie wiemy kto i jak je traktował. Powiadomiono mnie tylko, że pracownik Agencji Charytatywnej Dla Psów wykupił Lunę i jej brata od tego hycla. Kto wie ile trwały procedury administracyjne? Kto wie w którym momencie został włączony weterynarz? Gdzie mieszkała Luna? Z kim?


W wieku trzech miesięcy Luna przekroczyła angielską granicę na rumuńskim paszporcie! Tutaj znowu nie dostałam konkretnych szczegółów odnośnie miejsca jej zamieszkania czy traktowania przez ludzi. Z korespondencji jaką nawiązałam z Agencją Charytatywną Dla Psów wiem, że przynajmniej ostatnie trzy tygodnie (przed trafieniem do nas) Luna spędziła ze swoim bratem u rodziny zastępczej. Nie była to zwykła rodzina zastępcza bo Luna mieszkała u psiego behawiorysty, czyli specjalistki i trenerki psów, która miała pomóc w zaaklimatyzowaniu się Luny do życia w rodzinie. Behawiorystka miała też pomóc w modyfikacji zachowań, które mogły być wynikiem traumy jaką Luna w swoim takim krótkim życiu zdążyła już przejść kilka razy.


Ja nie mogłam sobie wyobrazić zakresu i potęgi tego jak traumatyczne wydarzenia doświadczone w życiu dwu i trzymiesięcznej Luny mogą wpłynąć na jej zachowanie i psychikę. Tak więc opcja mieszkania Luny i pracy z behawiorystką przez kilka tygodni, zorganizowana przez Agencję Charytatywną Dla Psów, wydawała się bardzo wskazanym rozwiązaniem.


Całą rodziną, a także osobno przebyliśmy rozmowy kwalifikacyjne, i rodzice i dzieci. Zaliczyliśmy pomyślnie wizytę dwóch reprezentantek z Agencji Charytatywnej Dla Psów. Nasz dom, ogród, zabezpieczenia i bezpieczeństwo dla psa zostały obejrzane, dokładnie sprawdzone i oficjalnie zatwierdzone. Przelaliśmy wysoką kwotę pieniężną na konto Agencji Charytatywnej Dla Psów za zakupienie Luny. Zrobiliśmy zakupy. Byliśmy gotowi. Czekaliśmy podekscytowani.


W wieku 4 miesięcy i 2 tygodni mała Luna trafiła do nas!



Comentarios


bottom of page